Gwiazdy z Miami Beach
Długo zastanawiałam się jak pokazać Wam Miami Beach. Czy uwypuklić architekturę art deco i retro samochody? A może skupić się na plażach, przystojnych ratownikach i grubasach w skąpych kostiumach? Albo opublikować tylko zdjęcia nocne, krzykliwe i rozbujane od za dużych drinków?
Ostatecznie wybrałam to, co zapamiętałam najlepiej – jaskrawość Miami Beach. Ta część miasta mieni się wszystkimi kolorami tęczy. I to także tej LGBT. Miami Beach przyjmuje każdą wyrazistość, a kolor i styl wydają się tu być najważniejszą formą wyrazu. Im bardziej różnorodnie tym lepiej. Lans i gwiazdorstwo są wręcz pożądane! Do tego dochodzą intensywne kolory budynków, oceanu i nieba. Wręcz rażą w oczy, podobnie jak zieleń palm. Całość sprawia wrażenie co najmniej pobytu na planie filmowym. I mimo że nie widzę się w mocno imprezowym Miami ani na okolicznych plażach, to miło poczuć się jak gwiazda ;)
Oszczędny ten tekst ale co tu dużo pisać o życiu na plaży widać dystans do tematu nawet w zdjęciach oprócz fotki z wężem i tej z żółtym samochodem dla mnie to ciągle palmy i niebo,niebo i palmy ale ludzie to uwielbiają ja nie.
Robert, po to ludzie tam jeżdżą – po palmy, błękitne niebo, ocean i możliwość chodzenia półnago z drinkiem. A jak do tego masz plan filmowy w gratisie, to wiadomo czemu tłumy walą.
Też nie jestem fanką, ale jak już trafiam w takie miejsce, to chce wiedzieć, co ludzie w nim widzą.
Koleś z wężem nic nikomu nie sprzedawał wbrew pozorom. Podrywał po prostu laski na węża, pozwalał go głaskać, zwykły tani motyw ;)
Że mnie też nikt nigdy „na węża” nie podrywał ;-)
Ola, nieznane są oblicza lansu ;)
Bronisław Malinowski miałby tam ciekawe pole badań;-)
Oj tak, podobnie jak całe zastępy psychologów czasu wolnego ;)
I te budki ratowników jak ze „Słonecznego Patrolu”… ajjjj :P David nigdzie tam nie biegał przypadkiem? :)
Mam wrażenie, że tam same Davidy ;) Ten ze zdjęcia jak tylko mnie zobaczył z aparatem to zasiadł w pozie „wszystko mogę, świetnie wyglądam” ;)