Rozjechali się, a tu inny świat
Nie ma to jak wyskoczyć na kilka dni z miasta i zobaczyć zupełnie inny świat.
Najpierw Ufal:
Mogę już zdradzić, gdzie jestem, bo niespodzianka rodzinna się udała. Rodzice ze zdumieniem odebrali telefon w stylu “jestem pod bramą, nie mogę otworzyć”. Warszawa, jak Warszawa, to wiecie, dużo ciekawsza była podróż Aeroflotem.
Już po przekroczeniu check-inu wiadomo, że będzie ciekawie – w tunelu do samolotu, za każdym zakrętem stoją amerykańscy detektywi (tacy w skórach i dżinsach, z blachami na szyi uwieszonymi) i wybierają co lepszych Rosjan na przepytkę ;) Stewardessy jak z mięsnego, fotele rozklekotane, a jak wchodziłem, to jeszcze zalepiali wykładzinę duct tapem ;) No i myślałem, że każdy gówniany posiłek jest po prostu gówniany, ale wygląda na to, że istnieją jednak różne kategorie ;) Za to na plus – duże ekrany do oglądania filmów (rzeczywiście można coś zobaczyć) i to, że na dziobie jest kamera zamontowana i puszczają na tych ekranach obraz podczas startu :) No ale najfajniejsze jest to (oprócz tego, że nikt nie lata Aeroflotem i jest dużo miejsca :D), że po raz pierwszy słyszałem jak po wylądowaniu mówią przez głośnik, że koce i poduszki to własność Aeroflotu i proszę je zostawić w samolocie :P I jeszcze kontrola na lotnisku w Moskwie jest fajna – nawet nie trzeba laptopa z plecaka wyjmować :D Tylko tak obmacają po kieszeniach i wio!
Już nie mogę się doczekać drogi powrotnej i obiecanego noclegu w lotniskowych lounge’u w Moskwie.
Teraz Asia:
Zgodnie z umową przyjeżdżam do Bostonu na początku tygodnia. Siadam grzecznie w pracy, robimy badanie, pijemy kawki i tu nagle wpada Ian – nasze spotkanie jutro nieaktualne! Joanna ty pewnie nie wrócisz w piątek do Nowego Jorku. Śnieżyca idzie! Ma spaść nawet 10 cali! [czyt. 25cm]. Uczelnia prawdopodobnie zamknięta.
Po południu jak wychodzę z pracy rzeczywiście trochę wieje, pada deszcz, ale ani jednego płatka śniegu. Zaglądam do netu a tam 150 lotów z lotnisk w Nowym Jorku odwołanych! Lotnisko w Waszyngtonie zamknięte, “wschodnie wybrzeże przygotowuje się na śnieżycę”, ogólna panika.
Rano dzwoni do mnie kolega:
- Nie przyjeżdżam, u mnie jest 6 cali, a u Ciebie?
- U mnie chyba zero…
- Dobra, to zaryzykujmy.
Dla jasności wyjaśniam, że Amerykanie mają hopla na puncie obserwowania pogody. Jako że na terenie Stanów Zjednoczonych znajduje się wiele stref klimatycznych, zwykle docierają do nich szczegółowe informacje na temat anomalii, jak huragany, śnieżyce czy wichury. Dodatkowo w przeliczeniu na kilometr kwadratowy służb ratunkowych nie ma zbyt wiele, dlatego“wszystko się może zdarzyć i lepiej mieć samochód terenowy w tym klimacie”.
Na dowód, kiedy występuje panika a kiedy nie, przedstawiam ilustrację fotograficzną:
Brak paniki:
Panika:
Na sobotę mamy umówioną z randkę w Nowym Jorku, a potem jamajskie party z naszym gospodarzem. Może jakoś się uda pokonać żywioły (10 cali śniegu ma spaść w NYC), a Ufalowi dodatkowo amerykańskich detektywów i do spotkania dojdzie ;)
Ps. Jak mnie zasypie całkowicie, to odszczekam publicznie. Obiecuję! Asia.
—-
Zaciekawił Cię wpis? Skomentuj, polub lub podaj dalej. To jest dla nas najlepszą nagrodą za prowadzenie bloga i motywacja do jego rozwijania. Z czymś sie nie zgadzać? Podyskutyjmy zatem.
hahahaha, dokładnie to samo słyszymy od poniedziałku! :) znajoma w NYC spanikowana nie chciała się z nami spotkać, mama mojej żony dzwoni, byśmy przyjechali wcześniej z NYC do CT bo potem może nic nie jeździć. A ja się zastanawiam jak by sobie Amerykanie poradzili, gdyby nagle zamieszkali w Polsce ;) Co do Aerofłotu, wiele latałem, ale jeszcze nie miałem „przyjemności” ich wypróbować. Może kiedyś lecąc do Azji Środkowej, czas pokaże.. Pozdrawiam z Hartford!
Wiesz, Marcin, faktem jest, że tutaj rzeczywiście pogoda potrafi płatać figle. W piątek w Bostonie padał snieg, a w sobotę rano w NYC już +10 stopni. Dla mnie super, tym bardziej, że w Bostonie 2 dni wycięli z pracy ;)
W NY po tym jak 2 lata temu zingnorowali sniezyce i nas zasypalo, ze mieslimy polrota metra sniegu, taxowki, karetki, policyjne samochody na srodku ulic zasypane, zero jedzenia w sklepach, metro niedzialajace, etc to teraz na kazdy platek sniegu reaguja przesadnie. Wywoluja panike bez powodu. Meczace to jak nie wiem co. Ja juz tam im niewierze!
No właśnie i to skuktkuje efektem zupełnie odwrotnym. Że jest śnieg a wszyscy w trampkach. Szkoły zamknięte? Ok, pójdę na spacer ;)
Ufal, gdzie Ty jesteś? Jaki Aeroflot? Nic nie rozumiem :(
Jak to gdzie? A gdzie najłatwiej dolecieć Aeroflotem?
Opinnia dotycząca jedzenia wydaje mi się krzywdząca,w tamtym roku leciałem Aerflotem i moje jedzenie było przepyszne,zapomniałeś wspomnieć o trzodzie podczas przejścia i niebieskich miskach by 1001 drobiazgów na rzeczy i buty..
No dobra, rzeczywiście wygłosiłem być może pochopną opinię o posiłku po jednokrotnej próbie. Za kilka godzin znów będę miał możliwość spróbowania, tymczasem pozdrawiam z Moskwy. PS. Żeby nie było – normalnie nie narzekam na jedzenie w samolotach, mimo że dla wielu jest ono plugawe z definicji ;) Dam znać po kolejnym eksperymencie.
No i nic z tego. Być może miesiąc mortadeli w Aeroflocie, ale nie było szału. Oddać im trzeba, że starali się, bo na obiad była nawet ryba do wyboru (czego nie uświadczyłem do tej pory w żadnej linii lotniczej), ale przyznać muszę, że nie smakowała niczym co znałem do tej pory. Nie smakowała niczym. No i te plastry mortadeli… Spoko, czepiam się pewnie, bo na Brooklynie mamy już szparagi, to się rozbestwiłem ;)
Asia… i jak u Was z paniką??? U nas coraz więcej śniegu i muszę przyznać że też w lekką popadamy ;)
Ufal… proszę pozdrowić Towarzysza Putina :)
Btw: ja tez nie zaliczam podróży Aeroflotem do najszczęśliwszych wspomnień mojego życia!!!
Generalnie szczęśliwie było ;) Tylko tak jak na wczasach grupowych jakoś ;)
No wiesz… ostatecznie to i ja wylądowałam szczęśliwie, ale do tej pory pamiętam wszystkie trzaski, zgrzyty, puknięcia i szelesty wydobywające się z bliżej nieokreślonych części tego przestarzałego B-767 JET :)