1/2014 Murcja / Londyn
Mam takie miejsca, do których już już prawie masz jechać, ale coś nie wypaliło. U mnie najczęściej ma to miejsce w podróżach zawodowych – nie zgraliśmy się z terminami, brak wspólnego tematu, etc. I potem takie miejsca wiszą na liście „prawie zobaczone”. I to „prawie” zawsze wierci dziurę w brzuchu.
Do Murcji miałam jechać na 3 miesiące na staż, ale dwa tygodnie przed wyjazdem odezwali się z Nowego Jorku… Hm. No wiadomo, że takich propozycji się nie odrzuca. Murcja musiała poczekać. No i się doczekała prawie rok później. Murcja to najbiedniejszy region nadmorski Hiszpanii, ale i… najcieplejszy. W styczniu 20 stopnie ciepła – nie pogardzę ;) Miasto nie zrobiło na mnie dużego wrażenia, ale przez cały pobyt miałam poczucie, że musi się tu niezwykle przyjemnie mieszkać, studiować i pracować. No i wreszcie poznałam jeden z najbardziej designerskich kampusów uniwersyteckich w Europie.
Pod koniec miesiąca był też Londyn – na jeden dzień. Rano wylot, wieczorem powrót. Zjechaliśmy się z okolic Warszawy i Gdyni na szybkie zakupy, fish&chips i deszczowy spacer. Mało to ekologiczne, mało ekonomiczne, ale jakie odświeżające! I daje poczucie mocy. Nie możesz się spotkać ze znajomymi w Polsce? To może spotkajcie się w Londynie?